19 gru 2009

Wesołych Świąt!


Ogłaszam świąteczną przerwę w blogowaniu. Życie w dwóch kulturach ma tę zaletę, że pozwala podwójnie świętować.
Życzę wszystkim wspaniałych, radosnych, białych i niezapomnianych świąt!
Dużo śniegu i prezentów!

8 gru 2009

Śnieg-śnieg-śnieg!

Сергей Михалков БЕЛЫЕ СТИХИ

Снег кружится,
Снег ложится -
Снег! Снег! Снег!
Рады снегу зверь и птица
И, конечно, человек!
Рады серые синички:
На морозе мерзнут птички,
Выпал снег - упал мороз!
Кошка снегом моет нос.
У щенка на черной спинке
Тают белые снежинки.
Тротуары замело,
Все вокруг белым-бело:
Снего-снего-снегопад!
Хватит дела для лопат,
Для лопат и для скребков,
Для больших грузовиков.
Снег кружится, Снег ложится -
Снег! Снег! Снег!
Рады снегу зверь и птица
И, конечно, человек!
Только дворник, только дворник
Говорит: - Я этот вторник
Не забуду никогда!
Снегопад для нас - беда!
Целый день скребок скребет,
Целый день метла метет.
Сто потов с меня сошло,
А кругом опять бело!
Снег! Снег! Снег!

I rzeczywiście, od rana słychać tylko szuranie łopat. Biedni moskiewscy dwornicy! Moskwa wypiękniała, a wszystkim poprawiły się humory. A to zdjecia z wczorajszego, śnieżnego wieczoru: Nika w śniegu i Moskwa w śniegu...











23 lis 2009

Wycieczka po Moskwie z przewodnikiem

Wczoraj byłam na wycieczce po Moskwie z przewodnikiem. Załapałam się fartem, razem ze szkolną wycieczką. I poczułam MAGIĘ. Może dlatego, że pani przewodniczka mówiła ciekawie i z pasją, a może dlatego, że Moskwa nagle odkryła przede mną swoje całkiem nowe oblicze… Bez względu na paskudną pogodę, szarość i przelotny deszcz, dwugodzinny spacer po Moskwie był fascynujący. Dowiedziałam się wiele. Na początek, że Moskwa nie tylko zbudowana jest na planie kół o wspólnym środku i promienistych ulicach, co jest architektonicznym wzorem „miasta idealnego” (to wiedziałam, każde spojrzenie na plan miasta, a nawet na schemat metra wyraźnie ukazuje i koła, i promienie), ale że jej plan tworzy sylwetkę świątyni otoczonej nimbem – tego nie wiedziałam. A jak słusznie podkreśliła pani przewodniczka, to jest bardzo ważny symbol, który ma wielki wpływ na myślenie o mieście. Trasa rozpoczęła się przy stacji metra Kropotkinskaja. Staliśmy naprzeciw Cerkwi Zbawiciela, której zawiłą historię znałam, ale nie wiedziałam, że swego czasu w tym miejscu Stalin zamierzał zbudować gigantyczny pałac narodu, który właściwie pełniłby funkcję postumentu pomnika Lenina. Całość miała mieć wysokość ponad 400 metrów (sam palec Lenina mierzyłby 3 metry). Na szczęście tego zamysłu nie zrealizowano. Z rozwidlenia trzech ulic: Wołchonki, Ostożenki i Preczystenki ruszyliśmy po zaułkach Preczystenki, aby dojść do Arbatu, gdzie wycieczka dobiegła końca. Nie będę opisywać wszystkiego, nie sposób, w każdym razie dowiedziałam się wiele o Puszkinie, który w tej części Moskwy i mieszkał, i bywał, o życiu arystokracji, a potem kupców moskiewskich oraz gruntownie powtórzyłam style w architekturze. Podobało mi się, że pani przewodniczka z ciepłem opowiadała nie tylko o starej Moskwie, ale i o współczesnej, przyjmując dzisiejszy eklektyzm miasta za jego cechę charakterystyczną, która nie jest wadą. Ja też tak uważam. Ten dom jest drewniany. Naprawdę.
Rosyjski empire.
Pani przewodniczka: Czy poznajecie, kto mieszkał w domu po przeciwnej stronie ulicy?
Rosyjska secesja. Mój ulubiony styl.
Moskiewski "dwornik". Kiedyś była to profesja zatrzeżona dla Tatarów. Teraz tym zawodem trudnią się imigranci z Kaukazu...
Znów secesja.
Koniec wycieczki.

16 lis 2009

Przepis na bimber…

… na bimber „Grunwald”: 1000 g wody 400 g cukru 10 g drożdży Razem: 1410 gram. Proste!?

12 lis 2009

Stare i dobre...

W niedzielę byliśmy na spektaklu „Mistrz i Małgorzata” według Bułchakowa w Teatrze na Tagance. Bilety do tego teatru trzeba kupować z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem, a spektakl „Mistrz i Małgorzata” miał swoją premierę w … 1977 roku i od tej pory cieszy się niezmiennym powodzeniem! I słusznie. Byliśmy pod ogromnym wrażeniem i choć wyszliśmy z teatru po 3,5 godzinie, to wcale nam się nie dłużyło! Więcej o spektaklu można przeczytać tu. Polecam! Ale mamy też swoje ulubione kino. Takie „nasze” – moje i Dimki. Toteż bardzo się ucieszyłam, gdy przeczytałam tekst o historii tego kina! Okazuje się, że Kinoteatr Chudożestwiennyj, bo o nim mowa, powstał równo 100 lat temu i jest najstarszym kinem w Rosji! I przez całe sto lat trzyma poziom, który sugeruje nazwa – Chudożestwiennyj, czyli Artystyczny. Dobre filmy, dobra lokalizacja (Arbat!) i prawdziwie artystyczna atmosfera! A więcej o historii kina tu.

7 lis 2009

Grypa, zima i sanki.

Wczoraj naliczyłam aż 15 osób w maseczkach. W mojej pracy zachorowały trzy osoby, wszystkie są w domu. Jedna z pań, zdrowa, wpadła w histerię. Domagała się, aby te trzy chore osoby natychmiast poszły do lekarza, że stanowią niebezpieczeństwo, że jeśli „plują na swoje życie” to proszę bardzo, ale jakim prawem narażają innych!? I czy my sobie myślimy, że epidemii nie ma i że nas ktoś oszukuje!? Jednym słowem, ta pani jest naprawdę niebezpieczna. A tymczasem zima, wczoraj spadł piękny wieczorny śnieg i miło trzeszczał pod butami. A niektórzy już cieszą się na sanki:

5 lis 2009

Grypa straszy czy może grypą straszą...?

Dziś po raz pierwszy widziałam w Moskwie ludzi w maseczkach ochronnych. I to od razu trzy osoby. W metrze. Podobno to już wcale nie taki rzadki widok, zwłaszcza w godzinach szczytu. Ale ja jeżdżę poza godzinami szczytu i nawet czasami mam miejsce siedzące! I to dopiero jest luksus, o którym warto wspomnieć na blogu!

Jak to jest z tym "antypolskim" świętem?

No właśnie, jak... Już od paru dni znajomi tłumaczyli, że właściwie to ktoś, po coś, to święto, że niepotrzebne, że zamiast, że kto to pamięta… i co to za jednośc, jaka jedność, o co w tym wszystkim chodzi? To „antypolskie” (jak nazywają je sami Polacy, a nie Rosjanie) święto to Dzień Jedności Narodowej. Upamiętnia odbicie z rąk polskich Moskwy w 1612 roku, którego dokonali domobrańcy (czyli armia składająca się z rezerwistów i wszystkich, którzy się do walki nadawali) pod wodzą kupca Kuźmy Minina i księcia Dmitrija Pożarskiego. Świetnie, tylko po co nagle świętować coś, czego już nikt nie pamięta? Po prostu Rosjanie przez lata komuny mieli dodatkowy dzień wolny od pracy – święto rewolucji, 7 listopada. Jak każdy chyba naród (zgryźliwie dodam, że chyba każdy oprócz Niemców), Rosjanie lubią mieć wolne. A że władza ma mało do zaoferowania, to dla uspokojenia obywateli szczodrze rozdaje święta. Jako, że państwo jest świeckie, to święto musi mieć charakter państwowy, a nie religijny. Wybrano więc święto 4 listopada z kilku powodów: po pierwsze, jest na tyle blisko 7 listopada, że przyzwyczajeni do wolnego w pierwszym tygodniu będą je mieli, ale na tyle daleko, że nie będzie się myliło z rewolucja. Po drugie, to jest stara-nowa tradycja, bo do rewolucji 1917 roku obchodzono ten dzień uroczyście. Po trzecie, to jest święto Kazańskiej Matki Bożej, więc tym łatwiej się przyjmie wśród wierzącej części obywateli, zwłaszcza ucieszą się z niego w okolicach Kazania. I po czwarte, można dorobić piękną ideologię. Że naród się zjednoczył bez względu na pochodzenie, wyznanie i status społeczny – i to właśnie jest ta jedność, jakże potrzebna dziś! Że to data szczególna, bo od tego momentu Rosja nabrała rozpędu i stworzyła podwaliny swojej państwowości i mocarstwowości. No i – z Polakami i tak się teraz nie lubimy, więc już się bardziej nie obrażą, a po co wyciągać jakieś wojny z Turkami czy z kim innym, z kim aktualne stosunki mogłyby się w rezultacie takiego święta pogorszyć… Tyle o święcie oficjalnie. A wśród ludu? Cieszymy się z dnia wolnego i basta! Można się wyspać, spotkać z przyjaciółmi. Wprawdzie ja musiałam pracować (w końcu to Rosjanie wygrali w tym dniu, im się wolne od pracy należy ;), ale wieczorem poszliśmy do kina. A jakże, na „Cara”, bardzo a propos tego święta. Ostatnia rola Olega Jankowskiego. Mnie się film podobał, a gdy pojawili się w nim Polacy, to od razu było widać różnicę – w przeciwieństwie do filmowych Rosjan byli czyści, uczesani i bardziej kolorowi. Hmmm… Zachód zawsze mami kolorami…

Telefony 2

1 lis 2009

Witaj zimo!

Od wczoraj poleguje sobie śnieżek. Nie można powiedzieć "śnieg" ani "leży", ale właśnie: śnieżek poleguje. I prószy. Jest lekki mrozek (a nie "mróz") i jest przyjemnie. Zima nadchodzi! Ale przykre jest to, że w Moskwie w ciągu najbliższych 20 lat ma zostać wyburzona większość domów pięcio- i mniej piętrowych. Najprawdopodobniej na ich miejscu powstaną 20- i więcej piętrowe drapacze chmur i miasto juz całkiem straci ludzkie rozmiary. Szkoda.

29 paź 2009

"Przed" i "po"

Ciąg dalszy moich przygód z "santechnikami". Otóż, przyszedł miły pan, żeby podłączyć nową kuchenkę gazową. Miał ze sobą wszystko, co potrzebne (przypominam pewnego santechnika, który przyszedł tylko z długopisem!), miał nawet swój worek z kapciami. Wyjął kapcie, elegancko się przebrał (a pan w ogóle był elegancki i czysty) i z uśmiechem na twarzy zabrał się do pracy. Czyściutki, milutki, pogawędziliśmy. Przy okazji sprawdził niedziałający kontakt, powiedział mi, co trzeba wymienić. Co ważne: nie bał się psa! Ale to dlatego, że to był "biały człowiek". To kolejny argument potwierdzający tezę, że większość naszych lęków ma kulturowe pochodzenie: nie spotkałam jeszcze mieszkańca Kaukazu, który nie bał by się psa! (Poza tylko jednym, ale on w ogóle jest pod każdym względem nietypowy). Ów Rosjanin, z pewnością znający film o Lassie, nie domagał się zamknięcia Niki w łazience. Ucieszył się, że jestem z Polski (typowa reakcja). Zapytał, czy u nas są jeszcze gazowe kuchenki...
Oto scena "przed":
A oto scena "po":

27 paź 2009

To nie bajka, to świat pełen niezwykłych ludzi

Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, w Twerze, żyje sobie pewna 67-letnia pani, która w wieku 50 lat zaczęła jeździć na rowerze. Trzy lata później wyruszyła w samotny rajd rowerowy po rozległej Rosji-Matuszce. Każdego lata jeździ w nowe miejsca. Coraz dalej, coraz więcej. W tym roku przejechała 20.000 km i przebyła Rosję wzdłuż (z Tweru do Władywostoku), a wcześniej i wszerz. Jej rodzina pozostaje w domu. A ona bierze z sobą tylko kilka niezbędnych rzeczy i zdaje się na gościnność rodaków. Za rok wyruszy w trasę dookoła świata. Gdzie indziej, nie pamiętam gdzie, mieszka pewna pani, już po 60-tce, która kiedyś była świetnie zapowiadającą się sportsmenką. Potem mąż, dom, dzieci... Z kariery, ze sportu nie zostało nic. Aż któregoś dnia stwierdziła, że nie wolno rezygnować z marzeń, że nigdy nie jest za późno. I powóciła do ciężkiej atletyki. Jest wielokrotną mistrzynią Rosji, wygrywała też na międzynarodowych zawodach seniorów. I chce bić kolejne rekordy! Czy to wyjątki? Mój szef ma 87 lat i korzysta ze wszystkich dobrodziejstw nowoczesności. Surfuje po internecie, odsłuchuje pliki audio, ma swoją pocztę elektroniczną, czyta gazety online i nigdy nie prosi o pomoc przy komputerze. Może dosyć już ciągłych informacji o wojnach, zamachach, katastrofach i o tym, że świat jest zły i niebezpieczny. Świat to jest miejsce, w którym można spełniać swoje marzenia. Wszędzie i w każdym wieku. Do dzieła!

22 paź 2009

Obiecanka - nie cacanka!

Kiedyś to był blog pełen tekstu, z nielicznymi zdjęciami. Teraz proporcje się odwróciły, z tego powodu, że nie mam zupełnie czasu na pisanie. Praca, nauka i dom pochłaniają mnie bez reszty. Szkoda, bo dzieje się dużo. Od mojego powrotu do Moskwy minęły już trzy tygodnie – trzy tygodnie wypełnione miłymi zdarzeniami, ciekawymi rozmowami i codziennymi absurdami moskiewskiej rzeczywistości. Choć przyznać muszę, że rejestruję ich coraz mniej. To znaczy, że coraz bardziej jestem tu u siebie… Obiecuję poprawę: będzie więcej tekstu. I nadal sporo zdjęć.

18 paź 2009

Telefony

A to cudeńko jest w naszym mieszkaniu....

11 paź 2009

Kolejny początek

Niedziela. Już druga, odkąd wróciłam do Moskwy. I wszystko jest inaczej, jeszcze lepiej. Nowa praca, którą uwielbiam, nowe mieszkanie i życie, takie bardziej naprawdę. Z głębiej zapuszczonymi korzeniami. Słońce wali z całych swoich jesiennych sił. Pewnie pójdziemy dziś na spacer, do parku Woroncowskiego. To tylko pół godziny piechotą od naszego domu. W swoich wojażach po dzielnicach Moskwy dotarliśmy na Profsojuzną. Było Wyhino, Miedwiedkowo, była Taganka, a teraz jest dzielnica Czeriomuszki.

19 wrz 2009

Kwintesencja rosyjskości 1

Samowar, matrioszka, Czieburaszka, Okudżawa i Wysocki, Kreml, Plac Czerwony i Mauzoleum Lenina, tulskie pierniki i trojka... ta lista nie ma końca.