27 lut 2010

Stambuł - Hagia Sophia

Wizytówka Stambułu - Konstantynopola. Widoczek oklepany, turystyczny mus, a jednak... poraża swoją potęgą, gdy widzi się ją "naprawdę":





Kościół Mądrości Bożej, najważniejsza świątynia drugiego Rzymu (a Moskwa jest trzecim!), która w 1453 roku przeszła w ręce Turków, a pod rządami Atatürka została zamieniona w muzeum  w 1934 roku. To trzecia świątynia, która powstała w tym miejscu: pierwsza nie przetrwała pożaru (IV wiek), druga została zniszczona w czasie buntu Nika (VI wiek). Obecną ufundował cesarz Justynian Wielki, jej budowa zakończyła sie w 537 roku. Ta niesamowita budowla ma zatem niemal półtora tysiąca lat!








Gdy się do niej wchodzi, odczuwalny staje się oddech stuleci. A może nawet wieczności, bo czy można sobie naprawdę wyobrazić półtora tysiąca lat!? Wartownicy, którzy przez setki lat stali przy wejściu wyżłobili swoimi nogami kamienną posadzkę. Ile pokoleń przeminęło zanim starł się kamień?

Niektórzy z nich się nudzili. Przeczytaliśmy w przewodniku, że na kolumnie w galerii zachowały się bazgroły z X wieku! Niegdyś wandalizm, a dziś - historyczny zabytek. Świadectwo przeszłości. Z nosem przy kolumnie oglądaliśmy ją centymetr po centymetrze.





Podszedł do nas wartownik i spytał, skąd jesteśmy. Z Rosji. Gestem pokazał, żebyśmy poszli za nim. Poprowadził nas do ściany galerii i pokazał trzy miejsca. Tu, tu i tu. I poszedł. A w tych miejscach było to:





Statki. Kolejne historyczne graffiti. Kilkaset lat temu jakiś matoł zniszczył ścianę świątyni, a dziś my oglądaliśmy to z zachwytem. Byliśmy pewni, że wartownik docenił nasze przygotowanie i szczere zainteresowanie świątynią. Nikomu więcej tych historycznych bazgrołów nie pokazał. Gdy opowiedzieliśmy o tym wieczorem naszym towarzyszom podróży, to śmiali sie z nas, że wartownik pokazał nam to, co wyrył sam wczoraj na murze :))


A to już koniec wycieczki. Fotografie poniżej są wskazówką, co będzie kolejnym tematem raportu ze Stambułu... koty!


25 lut 2010

Stambuł - wszystko zgodnie z planem

W tym samym czasie, kiedy w Moskwie napadało 170% śnieżnej normy, ja włóczyłam sie po wiosennym Stambule. Wiosnę w środku zimy musiałam okupić wiosennym przeziębieniem, ale uważam, że było warto. Tęsknym wzrokiem spoglądałam na Bosfor każdego ranka, bowiem śniadanie w naszym hostelu podawane było na tarasie na dachu budynku, skąd rozciągał się przepiękny widok. Wokół krążyły mewy, koty oraz cała masa Rosjan. Widocznie nie tylko my wpadliśmy na ten genialny pomysł i postanowiliśmy zmienić klimat w długi weekend (23 lutego to rosyjski prazdnik - Dzień Obrońcy Ojczyzny, znany także jako Dzień Mężczyzn).



Ten wyjazd był mi też potrzebny, aby upewnić sie, że na pewno chcę mieszkać w Moskwie. Wprawdzie zima nie odpuszcza, ludzie są gburowaci, a w sklepach jest drogo, to jednak nikt nie usiłuje oszukać cię na każdym kroku, nikt nie nagabuje w natarczywy sposób i w ogóle - w Moskwie masz swój spokój. I nawet szalony ruch na drodze wydaje mi się niczym w porównaniu z wyczynami tureckich kierowców.

Z całą pewnością natomiast w Stambule szczęśliwsze są bezdomne zwierzęta. W każdym razie sprawiały takie wrażenie, a i mrozy im nie doskwierają, turyści ich podkarmiają, a przez tubulców dobrze traktowane są nie tylko koty, ale i psy, co - wraz z możliwością zakupu alkoholu w każdej restauracji- świadczy o tym, że Stambuł nie jest do końca muzułmański. Kobiet w hidżabach jest sporo, ale z pewnością nie więcej niż w berlińskim Kreuzbergu.

Zabytki architektury - wspaniałe. O Haga Sophi napiszę osobno, tak samo, jak o bazarach, kotach, haremie i paru innych rzeczach, które mnie szczególnie poruszyły. Jednak ta podróż była wyjątkowa także pod względem kulinarnym! Cudowna dieta śródziemnomorska, czyż jest na świecie lepsza kuchnia? (Poza kuchnią mojej mamy, poza pierogami, śledziem marynowanym i sushi). Codziennie jedliśmy ryby, ryby, dużo ryb, oliwki, małże i inne cuda, piliśmy świeży sok z granatów - jednym słowem: raj dla podniebienia i kilka kilogramów do przodu.

Tymczasem w Moskwie zima, wszystkie odcienie szarości, ale co tam! Do wiosny już niedaleko!

19 lut 2010

Prognoza pogody :)

Pada śnieg. Pada, pada i jest go coraz więcej. Jest ciepło. Jest pięknie. Zima jak z obrazka, jak z bajki, jak z początku tej zimy. Śnieg jest bielutki, puszysty i pada wielkimi płatami. I już mam dość tej zimy, tych swetrów, kurtek i czapek i już mi się chce wiosny - słońca, ciepła, ładnych ciuchów i sandałków, ale... ten śnieg jest naprawdę prześliczny.

(Znów nie zrobiłam żadnych zdjęć. I już się nie poprawię, bo jutro wylatuję na wielce zasłużony mini-urlop do Stambułu! Tam będzie nawet do +19C i deszcz, niestety. Pogoda idealna do tego, żeby siedzieć w knajpkach, zajadać się owocami morza spoglądając na Bosfor i przelatujące z krzykiem mewy... A jak wrócę do Moskwy, to chcę, żeby była już wiosna!)

18 lut 2010

Moskwa w 1908 roku

Fotokresy przesłała mi ten link i doradziła, aby podzielić się nim na blogu. Moskwa w 1908 roku:

16 lut 2010

Skarby Moskwy

Na śmietniku można znaleźć skarby, wiadomo. Na przykład latem znaleźliśmy bardzo ładne krzesło. Ale teraz na śmietniku znalazłam... "Iliadę" Homera, "Archipelag Gułag" Sołżenicyna, Tołstoja, Sienkiewicza, Gribojedowa... I żałowałam, że ręce mam tylko dwie. Na fotografii poniżej moja zdobycz.   


A tę wspaniałą książkę dostałam w prezencie. Moskwa czasów Fandorina - kultowego bohatera kryminałów historycznych Borysa Akunina. Zestawienie Moskwy takiej, jaką opisał Akunin, z tym, co było naprawdę. Plus to, co można znaleźć jeszcze i dziś. Będę czytać i odkrywać, a co odkryję, to opiszę na blogu :)

14 lut 2010

Z okazji Dnia św. Walentego...

Walentynki. Jedni je uwielbiają, inni ich nienawidzą, ale nikt ich nie może nie zauważyć. Serduszka są wszędzie, metro pełne zakochanych par, na ulicach baloniki w kształcie serc. Zbyt marzłam, żeby fotografować, ale oto parę fotek na dowód: Apteka. Apteka!?


Parada... Serduszko pod nadzorem milicji:



A tak wyglądała Moskwa w okolicach dnia św. Walentego w 2008 roku. Nie było wcale śniegu!

8 lut 2010

Zwarta zabudowa


Co za precyzja! Tak budować trzeba umieć!
(To gdzieś między stacją Taganskaja a Proletarskaja). 

4 lut 2010

Moskiewskie mazaje

Moskwa na obrazkach i na mazajach :)







2 lut 2010

Park Woroncowski

Kolejny piękny (bo wolny od pracy) weekend za mną. I tak samo jak poprzedni został wypełniony po brzegi atrakcjami. Pogoda w sobotę była wspaniała i dlatego poszliśmy wreszcie zwiedzić położony niedaleko od nas Park Woroncowski. Spodziewałam się, że będzie trochę "zwiedzania" – w końcu to posiadłość Worocowych, sięgająca XIV wieku... ale z tego okresu nie zachowało się nic. Przechodziła z rąk do rąk, ciągle ktoś coś burzył, palił, władze radzieckie też najpierw zburzyły, a potem zdecydowały się odbudować. W rezultacie prace restauracyjne trwają do dziś, zakończyć się mają dopiero w przyszłym roku i tak naprawdę nie mogliśmy niczego „pozwiedzać”. Za to pogoda była piękna, a park był pełen narciarzy i saneczkarzy w każdym wieku.