29 paź 2009

"Przed" i "po"

Ciąg dalszy moich przygód z "santechnikami". Otóż, przyszedł miły pan, żeby podłączyć nową kuchenkę gazową. Miał ze sobą wszystko, co potrzebne (przypominam pewnego santechnika, który przyszedł tylko z długopisem!), miał nawet swój worek z kapciami. Wyjął kapcie, elegancko się przebrał (a pan w ogóle był elegancki i czysty) i z uśmiechem na twarzy zabrał się do pracy. Czyściutki, milutki, pogawędziliśmy. Przy okazji sprawdził niedziałający kontakt, powiedział mi, co trzeba wymienić. Co ważne: nie bał się psa! Ale to dlatego, że to był "biały człowiek". To kolejny argument potwierdzający tezę, że większość naszych lęków ma kulturowe pochodzenie: nie spotkałam jeszcze mieszkańca Kaukazu, który nie bał by się psa! (Poza tylko jednym, ale on w ogóle jest pod każdym względem nietypowy). Ów Rosjanin, z pewnością znający film o Lassie, nie domagał się zamknięcia Niki w łazience. Ucieszył się, że jestem z Polski (typowa reakcja). Zapytał, czy u nas są jeszcze gazowe kuchenki...
Oto scena "przed":
A oto scena "po":

27 paź 2009

To nie bajka, to świat pełen niezwykłych ludzi

Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, w Twerze, żyje sobie pewna 67-letnia pani, która w wieku 50 lat zaczęła jeździć na rowerze. Trzy lata później wyruszyła w samotny rajd rowerowy po rozległej Rosji-Matuszce. Każdego lata jeździ w nowe miejsca. Coraz dalej, coraz więcej. W tym roku przejechała 20.000 km i przebyła Rosję wzdłuż (z Tweru do Władywostoku), a wcześniej i wszerz. Jej rodzina pozostaje w domu. A ona bierze z sobą tylko kilka niezbędnych rzeczy i zdaje się na gościnność rodaków. Za rok wyruszy w trasę dookoła świata. Gdzie indziej, nie pamiętam gdzie, mieszka pewna pani, już po 60-tce, która kiedyś była świetnie zapowiadającą się sportsmenką. Potem mąż, dom, dzieci... Z kariery, ze sportu nie zostało nic. Aż któregoś dnia stwierdziła, że nie wolno rezygnować z marzeń, że nigdy nie jest za późno. I powóciła do ciężkiej atletyki. Jest wielokrotną mistrzynią Rosji, wygrywała też na międzynarodowych zawodach seniorów. I chce bić kolejne rekordy! Czy to wyjątki? Mój szef ma 87 lat i korzysta ze wszystkich dobrodziejstw nowoczesności. Surfuje po internecie, odsłuchuje pliki audio, ma swoją pocztę elektroniczną, czyta gazety online i nigdy nie prosi o pomoc przy komputerze. Może dosyć już ciągłych informacji o wojnach, zamachach, katastrofach i o tym, że świat jest zły i niebezpieczny. Świat to jest miejsce, w którym można spełniać swoje marzenia. Wszędzie i w każdym wieku. Do dzieła!

22 paź 2009

Obiecanka - nie cacanka!

Kiedyś to był blog pełen tekstu, z nielicznymi zdjęciami. Teraz proporcje się odwróciły, z tego powodu, że nie mam zupełnie czasu na pisanie. Praca, nauka i dom pochłaniają mnie bez reszty. Szkoda, bo dzieje się dużo. Od mojego powrotu do Moskwy minęły już trzy tygodnie – trzy tygodnie wypełnione miłymi zdarzeniami, ciekawymi rozmowami i codziennymi absurdami moskiewskiej rzeczywistości. Choć przyznać muszę, że rejestruję ich coraz mniej. To znaczy, że coraz bardziej jestem tu u siebie… Obiecuję poprawę: będzie więcej tekstu. I nadal sporo zdjęć.

18 paź 2009

Telefony

A to cudeńko jest w naszym mieszkaniu....

11 paź 2009

Kolejny początek

Niedziela. Już druga, odkąd wróciłam do Moskwy. I wszystko jest inaczej, jeszcze lepiej. Nowa praca, którą uwielbiam, nowe mieszkanie i życie, takie bardziej naprawdę. Z głębiej zapuszczonymi korzeniami. Słońce wali z całych swoich jesiennych sił. Pewnie pójdziemy dziś na spacer, do parku Woroncowskiego. To tylko pół godziny piechotą od naszego domu. W swoich wojażach po dzielnicach Moskwy dotarliśmy na Profsojuzną. Było Wyhino, Miedwiedkowo, była Taganka, a teraz jest dzielnica Czeriomuszki.