29 paź 2009

"Przed" i "po"

Ciąg dalszy moich przygód z "santechnikami". Otóż, przyszedł miły pan, żeby podłączyć nową kuchenkę gazową. Miał ze sobą wszystko, co potrzebne (przypominam pewnego santechnika, który przyszedł tylko z długopisem!), miał nawet swój worek z kapciami. Wyjął kapcie, elegancko się przebrał (a pan w ogóle był elegancki i czysty) i z uśmiechem na twarzy zabrał się do pracy. Czyściutki, milutki, pogawędziliśmy. Przy okazji sprawdził niedziałający kontakt, powiedział mi, co trzeba wymienić. Co ważne: nie bał się psa! Ale to dlatego, że to był "biały człowiek". To kolejny argument potwierdzający tezę, że większość naszych lęków ma kulturowe pochodzenie: nie spotkałam jeszcze mieszkańca Kaukazu, który nie bał by się psa! (Poza tylko jednym, ale on w ogóle jest pod każdym względem nietypowy). Ów Rosjanin, z pewnością znający film o Lassie, nie domagał się zamknięcia Niki w łazience. Ucieszył się, że jestem z Polski (typowa reakcja). Zapytał, czy u nas są jeszcze gazowe kuchenki...
Oto scena "przed":
A oto scena "po":

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz