3 lut 2011

Wirtualne podróże 2

(Ehhh... Jak trudno pisać jedną ręką: w drugiej leży Sofka.)

Google zrobił coś, o czym myślałam, odkąd dowiedziałam się o istnieniu internetu (a choć to była inna epoka to jednak nie tak znów bardzo odległa w czasie...): wirtualne zwiedzanie muzeów, Art Project. Brawo Google!
Można przechadzać się po muzealnych salach, zatrzymywać się przy obrazach, przyjrzeć im się bliżej. Jeszcze bliżej. Niektóre zostały sfotografowane tak dokładnie, że widać na nich szczegóły, których nie widac "w realu". Pojawia sie zatem pytanie, czy nie lepiej jest odbywać wirtualne wycieczki zamiast rzeczywistych? Czy nie zdarzało się Wam stanąć oko w oko z jakimś słynnym zabytkiem i zamiast zachwytu doznać rozczarowania? Bo to "cudo" okazało się... mniejsze, szare i w ogóle nie takie jak na zdjęciach w tysiącu przewodników i na filmach? Dzięki nowoczesnym technologiom można objechac cały świat nie ruszając się z fotela, a z drugiej strony - prawdziwe podróżowanie bywa rozczarowujące. Mniej "doskonałe" w tym idealnym wirtualnym świecie.
Ale i tak pozostanę zwolenniczką postepu technicznego! I dlatego gorąco polecam zwiedzanie Galerii Trietiakowskiej i Ermitażu nie ruszając się z domu. (Przeczytałam gdzieś, że zatrzymujc się przed każdym obrazem w Ermitażu przez dwie minuty potrzebowalibyśmy na zwiedzenie tego muzeum ośmiu lat! A ile czasu spędzamy przed komputerem...?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz