Mam wrażenie, że zbliża się koniec świata. Siedzę w domu w masce przy szczelnie zamkniętych oknach i umieram z gorąca i od smrodu dymu. Jeśli przedwczoraj myślałam, że gorzej być nie może, to się myliłam.
Zaczynam wierzyć w to, że ludzkość posunęła się zbyt daleko. A jeśli to nie wina ludzkości, to tym gorzej, to znaczy, że naturalny cykl życia na Ziemi przeżywa jakąś zmianę i może to początek końca, może wyginiemy jak dinozaury? Najgorsze, że jestem taka szczęśliwa i wcale nie mam ochoty na koniec świata.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz