Na początek zabawne. To jest napis wiszący na budynku delfinarium. Przy tych upałach wygląda kuriozalnie. Chyba został z zimy, nie ma innego wytłumaczenia, bo przy +34 w cieniu śnieg roztopił się nawet w zamrażarce, a co dopiero na dachu:
A to przesada w politycznej poprawności. Polityczna poprawność jest w Rosji rzadkością, ale jak ktoś bardzo chce sie wykazać, to zazwyczaj mu wychodzi właśnie tak, jak na zdjęciu:
Skąd sprzedawcy wiedzą, że ta figurka przedstawia właśnie "Parę Afroamerykanów"?! Ale kolejna etykietka spodobała mi się jeszcze bardziej:
"Para Afrostudentów" :)
A kto zgadnie, jak polska firma ukrywa się pod tą tajemniczą marką na rosyjskim rynku?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja wiem, ja wiem co to za firma! Ale ja to się chyba nie liczę, co?
OdpowiedzUsuńAleż oczywiście, że się liczysz! Co za tempo, co za dokładność! Wygrałaś! :)
OdpowiedzUsuńNo to już powiedzcie co to za firma bo ciekawość mię zżera:-)
OdpowiedzUsuńA, jeszcze jedno, wyjaśnijcie biednemu: dlaczego "paroczka" a nie para? Czy tu zawsze i wszędzie tak łaskatielno? 200 gramikow chliebuszka?
P.S. Szkoda, że się nie zsynchronizowało to delfinarium :-(
Ziaja?
OdpowiedzUsuńPrawidłowa odpowiedź to oczywiście Ziaja! A "paroczka", jak mi wyjaśniono, to dwójka ludzi, którą coś łaczy. "Pary" może nic nie łączyć, po prostu znaleźli się w danych okolicznościach we dwójkę.
OdpowiedzUsuńCiekawe, dlaczego Ziaja nie wypuszcza na rosyjski rynek pod swoją nazwą? Polskie firmy zawsze tak się kamuflują w Rosji?
OdpowiedzUsuńmayenne
Brzmi bardziej po zapadnomu;)
OdpowiedzUsuń