28 kwi 2010

Spektakl "Kopenhaga"

Byliśmy wczoraj na spektaklu Michela Frayna "Kopenhaga" w MChAT. Muszę się podzielić wrażeniami, bo spektakl był niezwykły - z wielu powodów. Zacznę od artystyczno-snobistycznych.


Po pierwsze, miejsce. Moskiewski Teatr Artystyczny, założony w 1898 roku przez Konstantego Stanisławskiego. W teatrze tym wystawiano głównie sztuki Czechowa, a aktorzy grali według słynnej "metody Stanisławskiego". Teatr-legenda. Uczyłam się o nim w szkole średniej i nawet mi wtedy do głowy nie przyszło, że będę w jego murach oglądać spektakle. Ba! W tych odległych czasach nawet do głowy mi nie przychodziło, że będę mieszkać w Moskwie! Słynny teatr w 1987 roku podzielił się na dwa: na Na MChAT im. Czechowa i MChAT im. Gorkiego. Wczoraj byliśmy w tym pierwszym, w jego historycznej siedzibie, w Kamergierskim pereułku. 


Po drugie, reżyser. Młody i cieszący się ogromnym uznaniem pochodzący z Litwy Mindaugas Karbauskis - wystawia spektakle w najlepszych teatrach stolicy.  


Po trzecie, aktorzy. Borys Płotnikow, Olga Barnet, a przede wszystkim najważniejszy z nich - Oleg Tabakow. Zapewne i ze względu na niego bilety trzeba kupować z ponad miesięcznym wyprzedzeniem.Ten 75-letni aktor, reżyser i dyrektor artystyczny MChAT-u im. Czechowa prowadzi także inny teatr, którego jest właścicielem, zwany potocznie "Tabakierką".


A teraz czas, aby przejść do omówienia walorów merytorycznych tego spektaklu. To 2,5 godziny dialogu trzech osób o... fizyce. A mówi nie byle kto, bowiem głos oddano historycznym postaciom, noblistom: Nielsowi Bohrowi, jego uczniowi i przyjacielowi Wernerowi Heisenbergowi oraz żonie Bohra - Margrethe. Przez cały spektakl, jak mantra, powtarzane jest pytanie: po co Heisenberg przyjechał do Kopenhagi w 1941 roku? A spektakl jest filozoficznym paradokumentem, w którym przytoczonych zostaje wiele możliwych wersji tego wydarzenia.Chodzi o historyczne spotkanie, po dziś dzień pozostające tajemnicą: środek wojny, zwycięski pochód Niemców, okupacja Danii i spotkanie dwóch fizyków jądrowych - Duńczyka (o żydowskim pochodzeniu) i Niemca, niegdyś przyjaciół, a teraz... I o czym mówili? A przede wszystkim - jak wpłynęło to na losy wojny? Czy gdyby nie doszło do tej rozmowy, to historia potoczyłaby się inaczej? 
Zwykło się uznawać Heisenberga za "złego", bowiem pracował dla Niemców, a Bohra za "dobrego", bo pracował dla Amerykanów. Tymczasem w spektaklu Frayna to Heisenberg zadaje pytanie: Czy fizyk ma moralne prawo pracować nad praktycznym wykorzystaniem energii atomowej? Może rzeczywiście celowo - jak sam tłumaczył się po wojnie -  opóźniał prace nad stworzeniem bomby, aby uniknąć tego, co spotkało Japończyków w wyniku prac zespołu naukowców, w którym był także Bohr?


Fizyka w sztuce nie jest jedynie pretekstem do pokazania wątpliwości etycznych. Nie, obaj fizycy dyskutują o swoich badaniach, wspominają pracę, jaką wykonali w przeszłości, korygują błędy w swoich teoriach, wysuwają wnioski... Dla mnie spektakl był szczególnie intetresujący, bo dla niego opuściłam zajęcia w Instytucie, a tematem miała być właśnie filozofia mechaniki kwantowej. Dostałam "dwa w jednym" - wykład z fizyki i radość bycia w teatrze. Zwłaszcza, że w przerwie Loszka i Wika (studenci Fiz-Techu) przystępnie tłumaczyli mnie i Dimce, niepoprawnym humanistom, o co w tym wszystkim chodzi... 


Zdjęcia z oficjalnej strony teatru: 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz