4 mar 2010

Stambuł - harem: wielkie rozczarowanie

Harem, miejsce otoczone aurą tajemniczości i mętnymi, acz ponętnymi legendami o przepychu i rozkoszach wśród których żyły sułtańskie nałożnice, mieści się w Pałacu Topkapi. Pałac został zbudowany tuż po zdobyciu przez Turków Konstantynopola i funkcjonował do połowy XIX wieku. Zajmuje bardzo dużą powierzchnię i trzema bramami oraz trzema dziedzińcami oddzielał władcę od ludu.







Przy pierwszej bramie kupiliśmy drogie bilety wstępu. (Kultura w Stambule jest nieproporcjonalnie droga w stosunku do wszystkiego innego, czyli zupełnie odwrotnie niż w Moskwie).  Z tymi biletami mogliśmy połazić po parkowych alejkach, które zadawały kłam środkowoeuropejskiemu kalendarzowi, w niczym nie przypominając parkowych alejek w lutym, moglismy też trochę pozwiedzać: trzy ciemne sale z podświetlonymi gablotami pełnymi skarbów, w których był taki tłum, że skarbów nie było praktycznie widać oraz przejść się przeszklonym korytarzykiem, za którym widać było Salę Audiencji i relikwie islamu. Tam też był tłumek, zresztą w większości rosyjskojęzyczny.

My chcieliśmy zobaczyć harem. Dlatego, że wszyscy o tym haremie mówili, zachwycali się, dlatego, że to turystyczny mus. No i czy jeszcze trafi się nam kiedyś okazja obejrzeć jakiś harem? Poszliśmy więc... kupić kolejny bilet. Turcy mają głowę do interesów.





Było... skromnie. Gdzie ten orientalny przepych? Sale były zimne i ponure, co ciekawsze obiekty były odgrodzone od zwiedzających, właściwie kolejne pomieszczenia niewiele sie od siebie różniły. Ich przeznaczenie trudne było do odgadnięcia, bo wszystkie wyglądały jednakowo i były niemal całkowicie pozbawione jakiegokolwiek umeblowania. Dużo było interesujących mozaik, nawet kilka malowideł w bardzo europejskim stylu, których bym się w tym miejscu nie spodziewała, ale... to nie było to.















A tak miały wyglądać mieszkanki tego przybytku:



Na koniec perełka. Wszędzie można znaleźć coś naprawdę ciekawego, nawet w haremie. Oto haremowa ubikacja, oczywiście, zabytkowa:



A żeby nie powstało wrażenie, że jestem malkontentką,  to dodam, że następnego dnia byliśmy w starożytnej, podziemnej Cysternie i  to była prawdziwa rewelacja! O tym będzie w następnym poście :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz