24 lip 2009

31.03.2008, poniedziałek

Po raz kolejny przekonałam się, że nie jestem z gatunku imprezowiczów. Byliśmy wczoraj na koncercie Barbary Morgenstern, niemieckiej niszowej artystki, w klubie Ikra. Cieszę się bardzo, że zobaczyłam klub. Choć nie był to ekskluzywny klub dla bogaczy ze złotymi toaletami, to jednak warto było przyjść i przekonać się, że świat jest zglobalizowany i że klub Ikra poza nazwą nie miał w sobie nic rosyjskiego. Koncert był organizowany przez Goethe-Institut, z którym związana jest Susi i dzięki temu mogliśmy wejść za pół ceny. Przez swoje doświadczenia zawodowe mam już skrzywione podejście do tego typu imprez i teraz uważnie oglądam flyery, żeby wiedzieć, kto jest organizatorem, kto sponsorem etc. Na razie odnoszę wrażenie, że Goethe-Institut i Instytut Francuski są w Moskwie najbardziej aktywne. A do imprezowiczów nie należę, bo jednak najbardziej lubię się bawić z ludźmi których znam i nie w klubach, a na prywatkach. Siedziałam wczoraj na wygodnej klubowej sofie, patrzyłam na podrygujący w rytm takiej sobie muzyki tłumek i miałam ochotę znaleźć się we własnym pokoju, z kubkiem herbaty i przed swoim komputerem. Może to pierwsze objawy starości, a może jednak potrzeba sensownego spędzania czasu. Ale sensownie wczoraj też udało mi się spędzić czas! Byłam wreszcie w galerii Tratjakowskiej z Natalką i Graziellą. Wprawdzie nie zdążyłam obejrzeć wszystkiego i muszę pójść drugi raz, ale i tak zobaczyłam całe mnóstwo wspaniałych obrazów, które znałam dotąd tylko z reprodukcji. Zawsze niespodzianką jest dla mnie rozmiar tych obrazów. Patrząc na reprodukcję wyobrażam sobie, że to wielkie płótna, a w rzeczywistości to są małe płócienka. Tym razem nie byłam rozczarowana, wszystkie ważne obrazy były duże. Ot, kolejny dowód na to, że Rosjanie wszystko robią z rozmachem. Spacer po mieście po raz kolejny przekonał mnie, że Moskwa jest piękna i bardzo różnorodna. Tak wiele mam jeszcze do obejrzenia, a jak to zrobić mając wolny jeden dzień w tygodniu? Wczoraj wypełniłam 300% normy. Nie zaniedbałam nauki i przed wyjściem do centrum zdążyłam zoperacjonalizować pojęcia, napisać kwestionariusz badań, wymyślić trzy innowacje społeczne w ramach zadanej pracy domowej i przetłumaczyć konspekt swojej pracy dyplomowej. Dziś czeka mnie równie pracowity, choć mniej spektakularny dzień.

2 komentarze:

  1. Uff, jeśli to początek tego blogu to zapowiada się strasznie pretensjonalnie.

    OdpowiedzUsuń