24 lip 2009

30.04.2008, środa

Wczoraj poszliśmy w kilka osób na „Jezioro Łabędzie”. To był nasz urodzinowy prezent dla Tobiasa. Piękna scenografia, piękne kostiumy i wszystko piękne, ale tak naprawdę nie jestem wielbicielką baletu. Bardziej zainteresowała mnie – jak zawsze fatalna – organizacja przepływu masy widzów. Najpierw kontrole przy wejściu na teren Kremla, potem kontrole w teatrze, w rezultacie połowa publiczności się spóźniła i nie została wpuszczona na swoje miejsca i te masy kłębiły się podczas pierwszego aktu na balkonie, bo tylko tam wpuszczały jeszcze srogie panie bileterki. Wybuchło przy tym mnóstwo kłótni, było hałaśliwie i chaotycznie. Moi Niemcy w szoku. A potem na Twerskiej były ćwiczenia do parady wojska na 9 maja. Wielkie narodowe święto, jeszcze jeden prazdnik do kolekcji. Naprawdę, mam wrażenie, że Rosjanie ciągle coś świętują. Ulica zapchana była czołgami i różnego typu pojazdami wojskowymi, niektóre wiozły pociski (makiety czy prawdziwe? – ciekawe). Oczywiście szpaler wojska i milicji dla ochrony. Tu się niczego nie robi dla ludzi. To święto też będzie bardziej dla prestiżu władzy niż dla uciechy mas. Ale masy też się dobrze bawią. Wszyscy fotografowali się na tle czołgów. My także, tylko Fredka odmówiła, twierdząc, że to wszystko są zabawki dla chłopców, rakiety na czołgach to fallusy i ona nie jest tym zainteresowana. Pierwszego maja też będzie wielkie święto i pomimo, że połowa grupy wyjeżdża na majówkę w rodzinne lub inne strony, to pozostali wybierają się na parady. Ja raczej pójdę na hipoterapię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz