24 lip 2009
27.03.2008, czwartek
Wczoraj wróciłam do Moskwy po świętach spędzonych w Warszawie. Pierwsze, co mnie zaskoczyło – i to pozytywnie – to wiosna, która zawitała pod moją nieobecność. Na trawnikach spod warstwy brudu przebija się nieśmiało zieleń trawy, kałuże schną, słońce świeci, a ptaki śpiewają. Rosjanki wyskoczyły z zimowych kurtek i noszą teraz szykowne płaszczyki, które są na ogół dłuższe niż spódnice pod nimi. Druga niespodzianka, to rosyjska nieuprzejmość – w tej kwestii nic się nie zmieniło, zaskoczona byłam tylko tym, że przez trzy dni w Polsce zdążyłam już o niej zapomnieć.
Prosto z dworca, z plecakiem na plecach, wpadłam na zajęcia z naszym niemieckim koordynatorem, który akurat do nas przyjechał w sprawach raczej administracyjnych. W moim odczuciu był zwiastunem złych wiadomości, np. nie dostaniemy stypendium na 3 semestr. Możemy starać się o stypendium w celach naukowych na max. 3 miesiące, ale nie możemy wrócić do Moskwy na regularne studia. Wielka szkoda, teraz muszę każdą dobę rozciągnąć, żeby zrealizować wszystkie moje plany.
Dziś mieliśmy zajęcia z metodologii badań – nikt nigdy nie wyjaśnił mi tak dobrze na czym polega operacjonalizacja pojęć. Jestem oczarowana etnosocjolożką Niną Anatoljewną i właśnie przerabiam gruntownie swój konspekt pracy dyplomowej. Nie jestem natomiast zachwycona tym, ile nam zadają prac domowych. Raz, że już odzwyczaiłam się od odrabiania domowych zadań, a dwa, że każdy zadaje nam tyle, jakbyśmy uczyli się tylko jego przedmiotu. Nasz rosyjski koordynator przeszedł samego siebie, gdy zadał nam 3 zadania, a potem złapał nas na korytarzu i dołożył jeszcze czwarte zadanie. Na szczęście całkiem ciekawe: mieliśmy wybrać ważne dla socjalnego rabotnika sceny z filmu „My iz buduszczego”. Widziałam już ten film w kinie (ledwie miesiąc temu, a już jest na DVD!), ale oglądanie go z grupą Niemców było bardzo pouczające. Nie wiedzieli jak wygląda kałasz, dlaczego bunkier nie wylatuje w powietrze, ani po co chwyta się „języka”. Naśmiewałam się ze swoich współstudentów, że jako Niemcy nie oglądają żadnych wojennych filmów, bo w każdym przegrywają.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz