24 lip 2009

15.04.2008, wtorek

Cudowny dzień. Siedzę sobie na zielonej sofie w kuchni, każdy śpi albo się uczy w swoim pokoju, nikt mi nie przeszkadza. Cudowna, błoga cisza nastała w naszej obszadze. Pewnie też bym teraz spała, gdybym nie była taka podekscytowana! Byłam dziś na wagarach. Nie do końca na wagarach, bo się już wczoraj usprawiedliwiłam. Po prostu zamiast pójść z samego rana na rosyjski, ja pobiegłam na zajęcia hipoterapii! Umówiłam się z Igorem, znajomym aspirantem z naszego uniwersytetu, że odwiedzę go w organizacji, w której pracuje i poprzyglądam się, jak wygląda hipoterapia. Miałam tylko patrzeć, ale dziś okazało się, że wolontariuszka, która miała mu asystować, nie mogła przyjść i w rezultacie asystentką byłam ja! Musiałam iść po jednej stronie konia i podtrzymywać chore dzieci, żeby nie pospadały, a czasami pomagałam im zmieniać pozycję. Igor szedł po drugiej i robił z nimi ćwiczenia. Zmachałam się okrutnie, bo raz, że biegałam po maneżu przez trzy godziny, a dwa, że te dzieciaki są strasznie silne. Dziś było ich czworo, wszystkie z porażeniem mózgowym. Najmłodsza, Zosia, ma półtora roku, a najstarszy 10 lat. To bardzo trudna i ciężka praca – zarówno psychicznie, jak i fizycznie. A nadążyć za koniem podtrzymując równocześnie siedzące na nim dziecko, to wcale nie takie proste, jak się wydaje. Tym bardziej podziwiam Igora, który zajmuje się tym od 4 lat i wkłada w tą pracę całe serce. To widać od razu. Byłam zadziwiona tym, jak zmienił się wchodząc na maneż: pełna koncentracja, odpowiedzialność, każdy ruch obliczony, a jednocześnie od razu zaczyna rozmawiać z dziećmi: jedne go rozumieją, próbują komunikować, inne nie są na tyle rozwinięte, ale wszystkim potrzebne jest, aby mieć z nimi stały kontakt. Każde dziecko jest inne i każdy koń jest inny, trzeba umieć pogodzić ich temperamenty i potrzeby. Po zajęciach sama pojeździłam przez chwilę na oklep, poczyściłam konie i zaprowadziłam jednego do stajni. Dziś pracowały trzy konie: Parlament, Mieczta i Malina. Umówiłam się z Igorem, że będę robić u nich praktykę: raz w tygodniu, w środę, będę przyjeżdżać rano i pracować z nim na jego zmianie. Dał mi podręcznik do hipoterapii po polsku i do przyszłego tygodnia muszę go przeczytać. Jestem zachwycona! Będę robić coś pożytecznego i satysfakcjonującego zarazem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz