24 lip 2009

05.05.2008, poniedziałek

Trzy dni spędzone z dala od Moskwy to był prawdziwy odpoczynek dla zszarganych stołecznym tempem życia nerwów! Żadnego metra, żadnych tłumów, a ludzie jakby trochę sympatyczniejsi. Pojechaliśmy we trójkę: Natalia, Dmitrij i ja. Zatrzymaliśmy się w hotelu Zarja, blisko centrum. Właściwie bardzo blisko –cały Wladimir nie jest większy od moskiewskich Weszniaków. Wszystkie zabytki i atrakcje turystyczne są położone przy głównej ulicy. Pogoda dopisała i chyba przez to mieliśmy wrażenie pobytu w nadmorskim kurorcie (tylko morza nie było). Odróżnieniem od Moskwy był nie tylko częsty uśmiech i znacznie lepsza (choć daleka od doskonałości) obsługa w lokalach gastronomicznych, ale i znacznie gorsze samochody. Ceny zaskakująco niskie, dopiero teraz zdaję sobie sprawę z tego, jak drogo jest w Moskwie. Drugi dzień spędziliśmy w Suzdalu, który jest oddalony tylko o pół godziny jazdy od Wladimira. Jest mniejszy i bardzo malowniczy. Turystów więcej niż miejscowych, a mimo to bardzo przyjemnie. Trzeci dzień znów we Wladimirze. Natalka nie miała ochoty wracać do Moskwy, a ja – bardzo! Narzekam na tę Moskwę straszliwie, ale czuje się w niej już zadomowiona. Zresztą, to narzekanie, to typowa cecha Moskwiczy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz