24 lip 2009

04.02.2008, poniedziałek

Przyjechał Tobias. O pierwszej w nocy. Usłyszałam jakieś hałasy, z niezdrowej ciekawości wyjrzałam na korytarz, a tam administratorka oprowadza Tobiasa po toaletach. Siedzieliśmy przy herbacie do trzeciej w nocy. A dziś z rana zbudził nas profesor Kolkow, przyszedł sprawdzić listę obecności i nakrzyczeć na Tobiasa, że jego samolot się spóźnił, a na nas zbiorowo za to, że reszta grupy jeszcze nie dojechała. Udało nam się go ugłaskać, sprawiał wrażenie, jakby chciał nam być za wszelką cenę pomocny, nawet jeśli nie ma żadnych problemów. Na niewygodne pytania po prostu nie odpowiadał. Poznaliśmy mamę Sergieja, tą samą która dała nam plow i czekoladki. Przemiła i piękna kobieta. Pytała czego nam trzeba i oddała nam swojego syna do dyspozycji. Biedak, nie miał nic do powiedzenia. Teraz zbieramy się zwiedzić stołówkę i centrum sportowe. Od jutra zaczynamy zajęcia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz