24 lip 2009

03.06.2008, wtorek

W sobotę znów świętowaliśmy urodziny Simona, tym razem było to zaplanowane party urodzinowe, zorganizowane w duńskim duchu – z tradycyjnymi duńskimi słodkościami. Goście byli międzynarodowi, ale zauważyłam, że u Duńczyka przewagę stanowią znajomi z kręgu kultury północnej: Skandynawowie i Holendrzy. Swój do swego ciągnie. Było wesoło i tanecznie, a dzięki Natalii była też gitara i śpiew. Obecni na imprezie Rosjanie byli zadziwieni naszą znajomością tekstów rosyjskich – śpiewaliśmy wszystko: przeboje z ruskich multików, piosenki ludowe, Okudżawę i Kino, a skończyliśmy na Zemfirze. Byłam już na dziesiątkach multikulturowych imprez, ale jeszcze nigdy nie zdarzyło się, aby będącym w Niemczech obcokrajowcom chciało się dyskutować o niemieckiej polityce. Z niej można się trochę pośmiać, ale komu by się chciało dyskutować o takiej nudzie? Co innego o Kaczyńskich, oni dostarczyli tematu do rozmowy na każdą imprezę z udziałem Polaków od Gibraltaru po Ural. Szkoda tylko, że trzeba było się nieźle umysłowo nagimnastykować, żeby też móc się z tego politycznego nieszczęścia pośmiać. Natomiast wszelkie międzynarodowe spotkania w Rosji prędzej czy później kończą się zażartymi dyskusjami o polityce. Przy czym nie jest to temat, który pasjonuje wyłącznie moskiewskich expatów, Rosjanie też chętnie się wypowiadają, każdy ma przy tym inne zdanie, choć w jednym na razie wszyscy spotkani przeze mnie ludzie byli zgodni: polityka w Rosji jest autorytarna, wybory to szopka, a do demokracji jeszcze daleko. Różnice pojawiają się w ocenie rządów Putina i w ocenie gotowości rosyjskiego społeczeństwa do stania się społeczeństwem obywatelskim, w kwestii bogactwa i biedy w Rosji. Jakże różnią się pod tym względem urodzeni Moskwicze od przyjezdnych! Jak różni się stolica od reszty kraju! Jeden z Moskwiczy powiedział: „Ja wiem, co to jest bieda. Żyłem biednie we Włoszech”. Parsknęliśmy śmiechem. Jak porównać tą wypowiedź – inteligentnego, bądź co bądź, faceta, który interesuje się sytuacją w swoim kraju i ma na ten temat coś do powiedzenia – z życiem prowincji Rosji w na początku lat 90-ych, gdzie nierzadko ludzie cierpieli głód? Mało kto zdaje sobie sprawę z konieczności przetrawienia historii, większość chce się grubą linią odciąć od przeszłości i żyć tak, jakby kraj dopiero się narodził. A to, niestety, niemożliwe. Bez wiedzy o przeszłości i bez publicznej debaty niemożliwe jest planowanie przyszłości. Ci ludzie są pozbawieni korzeni, ich znajomość historii jest wyrywkowa i dlatego władzy łatwo nimi manipulować. Ale bez względu na smutny ton naszej dyskusji, która skończyła się niczym i pozostawiła wszystkie pytania otwarte, party było świetne! Następnego dnia dokonałam odkrycia: na stadionie olimpijskim jest targ książek! Na 4 piętrach same książki, stare i nowe, na każdy temat. Obok stadionu stoi sobie główny meczet w Moskwie. W Moskwie w niedzielę pracują wszystkie sklepy. Wszystkie. W Polsce też jest pod tym względem nieźle, ale w Belinie w niedzielę można pójść tylko do tureckiego sklepu albo na stację benzynową. A mówi się, że to na Zachodzie panuje konsumpcyjny styl życia! Razem z Natalią zwiedzałyśmy wczoraj WDNH – olbrzymi teren dawnych targów, obecnie bardziej park kultury. Pogoda była prawdziwie letnia, Moskwicze spragnieni słońca rozbierali się z czego mogli, a dziś znów deszcz i pochmurno. Dzień w sam raz na załatwianie ostatnich formalności na uniwersytecie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz