14 lis 2011

W okolicach Arbatu

Tym razem nadaję nie z Profsojuznej, ale ze Smolenskiego Bulwaru. Ponieważ nasz znajomy, Ben, wyjechał tańczyć tango w Argentynie, to my podlewamy kwiatki w jego mieszkaniu. Umówiliśmy się, że pomieszkamy sobie trochę u niego, żebym mogła zmienić otoczenie i pozwiedzać nowe kąty. Wprawdzie nie mogę narzekać, bo listopadowy długi weekend ("antypolskie" święto 4 listopada) spędziliśmy w Soczi (wkrótce o tym napiszę!), ale Profsojuznaja z przyległościami już mnie znudziła. Znam tam każde podwórko, każdy zaułek, każdy plac zabaw. Pora na nowe wrażenia!
Pierwszy spacer trwał prawie trzy godziny i kompletnie wykończył Sofkę. W Moskwie temperatura oscyluje wokół zera z przechyłem na minus, słońca nie ma ani trochę, zielona jest tylko moja nowa czapka i ogólnie dominuje depresyjna kolorystyka późnej jesieni. Dlatego trochę mnie krajobraz ucieszył, (bo dawno nie widziane miejsca, bo zabytkowo, bo turystycznie), ale i trochę rozczarował, (bo smutno, szaro i ponuro).
Pierwsza trasa była taka: Smolenskij Bulwar-Arbat-Gogolewskij Bulwar-Wołchonka-Preczistenka-Smolenskij Bulwar. Na Wołchonce mieści się Instytut Filozofii RAN, w którym studiuję, więc skoro byłam tak blisko, to wpadłam tam na momencik. Rozbieranie i ubieranie roczniaka to był najtrudniejszy moment tej progułki.
Relacja ze spaceru wkrótce nastąpi - wraz z fotografiami.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz