14 maj 2011

Urzędowy zawrót głowy


W poniedziałek z krzyżem na ramieniu udaliśmy się na Sowiecki Prospekt 13. Na miejscu okazało się jednak, że tak jak nam mówił Piotr, (a nie jak twierdziła cała reszta), wizę wyjazdową możemy zrobić na ulicy Frunze 6. Pojechaliśmy tam. Panie w urzędzie były takie same jak w Moskwie, tj. tak samo nieprzyjemne. Od razu poczułam się swojsko. Urzędnik to urzędnik, niezależnie od tego, czy jest z Moskwy, czy z Kaliningradu.

Okazało się, że jednak przebywałam na terenie Rosji legalnie, bo wiza jest ważna. Ale nie jest ważna na granicy: na wyjazd muszę mieć jednak oddzielną wizę. Sofka też. 

-Wizę tranzytową to powinna pani zrobić w Moskwie. Właściwie, to powinniśmy teraz panią odesłać do Moskwy. 

-Aaaaaaaaaa…

-Tylko ze względu na dziecko zrobimy wyjątek i dostanie pani wizę u nas. Potrzebne będą: zdjęcia paszportowe pani i dziecka, wypełnione wnioski, opłata skarbowa, kopia paszportu pani i dziecka, kopia starego paszportu, kopia starej wizy, kopia aktu ślubu, kopia aktu urodzenia, kopia dowodu osobistego męża. (Wyjeżdżając, po chwili wahania, wzięłam ze sobą wszystkie dokumenty „na wszelki wypadek”. Ufff). Wiza będzie w ciągu dwóch-trzech dni. 

-Yyyyyy…. A nie dałoby się wcześniej, ykhm, dziś? Zatrzymaliśmy się w hotelu, nie liczyliśmy się z taką możliwością, dziecko, pieluchy, rodzina czeka… 

-No cóż, zobaczymy co się da zrobić. Proszę przyjśc o trzeciej.


O trzeciej wiza była gotowa. Cała praca polegała na wydrukowaniu jej i podpisaniu przez panią kierownik, która siedziała w innym budynku. A teraz ja się pytam: jeśli można było zrobić tę wizę  praktycznie od ręki, tego samego dnia, to dlaczego chciano mnie (i pewnie wszystkich innych przede mną i po mnie będących w takiej sytuacji) odesłać do Moskwy? Dlaczego jeśli można wizę zrobić w trzy godziny, to robi się ją w trzy dni? Dlaczego, żeby dostać nową wizę roboczą odesłano mnie z małym dzieckiem do Polski i dlaczego czekam teraz tygodniami na dokumenty, z daleka od męża i domu? 

Ale nie był to koniec przygód: z wywieszonymi jęzorami i masą bagażu dopadliśmy na dworcu autobusowym do kierowcy busa: -jedzie pan do Polski? -Tak. -Weźmie nas pan ze sobą? -Dobra. -Wysadzi nas pan w Bartoszycach? -Tak, nie ma sprawy. 

Wysadził nas w Braniewie.

Na granicy podaję swój paszport. Celniczka ogląda go, zabiera wizę tranzytową i oddaje mi dokument. Bierze paszport Sofki. Ogląda go, ogląda wizę, kartkuje, myśli: -Ale dziecko nie ma wizy pobytowej w Rosji. Mnie oblał zimny pot, ale z kamienną twarzą mówię: -To dziecko urodziło się w Rosji.  –A, w porządku.

Wreszcie po polskiej stronie. Wolność!!!

4 komentarze:

  1. A ja sie pytam po co Ty sama sobie narobilas tyle problemow? Jak tylko Jurek sie urodzil zglosilam do konsulatu fakt urodzenia nowego obywatela RP nastepnie zglosilam sie po paszport tymczasowy, nadanie PESEL i paszport na 5 lat dla dziecia. W tym czasie maz wyrobil "wkladke " do aktu urodzenia potwierdzajaca obywatelstwo rosyjskie dziecka i z tym poszlismy robic paszport rosyjski (jednoczesnie zlozylismy podanie o duplikat aktu slubu i aktu urodzenia - by duplikaty zlozyc w Pl celem umiejscowienia ich).
    w pazdzierniku idziemy wyrabiac nowy rosyjski paszport dla dziecka, a w marcu nowy polski
    pozdrawiam,
    Joanna

    OdpowiedzUsuń
  2. Joanno, ale ja też zrobiłam to wszystko! Poza wkładką do rosyjskiego aktu urodzenia (wielki błąd), a żeby zrobić rosyjski paszport dla Sofki, mój mąż musiałby jechać do Udmurtii, bo tam jest zameldowany. Nie było kiedy. A umiejscowienia aktu urodzenia Sofki w Polsce dokonuje właśnie nasza ambasada, wciąż jeszcze... Moje problemy biorą się głównie ze zmiany nazwiska oraz z tego, że mam wizę roboczą, a nie wid na żitielstwo. I wiesz co, Joanno, mam żal do rosyjskiej biurokracji, bo nie chciałabym uzależniać swoich życiowych wyborów (ślub, nazwisko, etc.) od tego, czy będę musiała użerać się z urzędasami, czy nie :(
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. A powiedz dziecki tu w ZAGS rejestrowaliscie - wkladke wydaje ten ZAGS ktory wydal akt urodzenia - ja tez nie mam widu na zitelstwo i nie chce go miec - po co - bede przywiazana do Moskwy i oblasti, jestem na wizie roboczej. Pewnie ze przykro uzalezniac cos od urzedasow, ale wole nie walczyc z biurokracja
    nie wiem czy wiesz ale mezowi mozesz zrobic wize na 3 a moze juz nawet na 5 lat badz zameldowac w Pl zeby jezdzil bez wizy - my jeszcze z tego nie skorzystalismy bo jak konsulat nam takie rozwiazanie zaproponowal to waznosc paszportu meza przeszkodzila, ale juz jesienia bede sie starac o dluuuuga wize.
    Ja mam problem innej natury - zawsze ale to zawsze musze tlumaczyc ze nie kradne i nie wywoze mojego dziecka jak jade bez meza - z zasady nie robimy jego zgody u notariusza bo wg przepisow nie jest wymagana (konieczna w wypadku gdy sadownie zabronione wywozenie dziecka) i wieczny mam problem - tak samo jak i z wiza robocza robiona w Moskwie - w Kaliningradzie nigdy do komputera nie wchodzi
    Joanna

    OdpowiedzUsuń
  4. To ciekawe, ja do tej pory sama s Sofką tylko WJEŻDŻAŁAM do Rosji, a wyjeżdżaliśmy wspólnie, we trójkę. Na innych granicach nikt się tym nie interesował, a przecież - tak mi się wydaje - wyrobienie dziecku paszportu jest równoznaczne ze zgodą obojga rodziców na wyjazdy zagraniczne...? Już dawno nie miałam do czynienia z inną biurokracją niż rosyjska, więc może się odzwyczaiłam, ale tutejsza wydaje mi się wyjątkowo upierdliwa...

    OdpowiedzUsuń