17 lut 2011

O reformach i o Bestii

Oglądam często wiadomości na TVN24 i może dlatego wydawało mi się, że absurd panuje wyłącznie w polskim życiu publicznym. No dobrze, Włosi mają swoje "bunga bunga", innym też zdarzają się pojedyncze wpadki, ale religijny fanatyzm jest wyłącznie naszą domeną. Okazuje się, że nie (i nie wiem, czy to pocieszenie, czy wręcz przeciwnie).
W Rosji Ministerstwo Zdrowia planuje wprowadzić od maja br. elektroniczne karty opieki zdrowotnej zamiast dotychczasowych papierowych polis ubezpieczeniowych. Na takiej karcie znalazłoby sie więcej danych, ogólnie życie stałoby się prostsze, a poza tym to - modernizacja! (zgodnie z wolą panującego "nanoprezydenta")*.
Zdawałoby się (przynajmniej mnie), że wreszcie idzie ku lepszemu. Nie! Cerkiew Prawosławna (w sensie instytucji) otrzymała "setki listów" od wiernych z prośbą, aby zatrzymać wdrożenie kart elektronicznych! Hierarchowie prawosławni zaapelowali do Ministerstwa Zdrowia Rosji, aby uszanowało wolę części swoich obywateli wynikającą z przesłanek religijnych. I podkreślili, że problem totalnej elektronicznej kontroli nad ludźmi to poważny problem. No dobrze, ale jakie są te religijne przesłanki przeciw kartom elektronicznym?
Otóż numer nadany każdej karcie (czyli każdemu jej posiadaczowi) kojarzy się prawosławnym wiernym z Liczbą Bestii z Apokalipsy, z szatanem i Antychrystem. Diabelski numer, diabelska karta opieki
zdrowotnej. Kilka lat temu podobne protesty dotyczyły nadania każdemu numeru podatkowego!
Poraża mnie ten fanatyzm, ta gorliwość w zwalczaniu szatana wszędzie wokół, tylko nie we własnym ogródku. Najczęsciej protestujący to ludzie w podeszłym wieku - skąd mają tyle siły, żeby (jak nasi obrońcy krzyża) sterczeć na chłodzie, krzyczeć, opluwać innych? Czy rzeczywiście mają tyle czasu, że nie wiedzą co z nim zrobić, czy może usiłują w ostatnich latach życia gorliwością zasłużyć sobie na miejsce w niebie?

Tutaj mała dygresja a propos emerytów i czasu wolnego: stoję przy okienku w banku. Ściskam w ręku papiery, bo chcę zrobić przelew, przestępuję nerwowo z nogi na nogę, bo przed bankiem na mrozie zostawiłam Dimuhę i Sofkę. Podbiega staruszka, odpycha mnie od okienka, nerwowo tłumaczy: "diewuszka, diewuszka, ja mam tylko opłaty, tu za telefon, tu za prąd, muszę zrobić opłaty, diewuszka, diewuszka...". Nawet przy tym na mnie nie spojrzała. Wciska te swoje opłaty kasjerce w okienku, która jej na to odpowiada: "Proszę poczekać, mam tu pracę, to potrwa kilka minut". A babula jej na to: "Nie szkodzi, mam czas". - ?!?! Ręce opadają.

* Ta reforma polis ubezpieczeniowych nie jest pozbawiona swoich własnych absurdów. Zresztą, jak większość przeprowadzanych właśnie w Rosji reform wprowadza tylko dodatkowy zamęt, nikt z urzędników nic nie wie i dlatego każdy robi jak uważa. Na własnym przykładzie mogę ten zamęt zilustrować: musiałam zameldować Sofkę w przychodni dziecięcej do końca 2010 roku. W związku z tym, że ja nie mam OMS, a Dimka ma swoje miejsce stałego zameldowania w Udmurtii wykonaliśmy kilka manewrów i otrzymalismy stamtąd OMS dla Sofki. Poszło nadspodziewanie gładko. Idę z polisą do rejonowej przychodni dziecięcej. A tam gławwracz (miłe takie słówko, prawda?) mówi mi: "Ale ta polisa jest ważna tylko do końca tego roku, to nie ma sensu jej w ogóle rejestrować. Proszę odebrać nową polisę i wtedy przyjść". OK, nową polisę z Udmurtii. Znów kilka manewrów i okazuje się, że w związku z reformą polisy są wydawane z datą tylko do końca 2010 roku, a potem i tak są ważne, aż do czasu wprowadzenia nowych polis - kart elektronicznych. OK, tylko dlaczego nikt nam tego wcześniej nie powiedział i dlaczego sami lekarze o tym nie wiedzą? Idę znów do przychodni, zaopatrzona w wydrukowany z internetu odnośny przepis, tym razem gławwracz bez mrugnięcia okiem przyjmuje tę samą polisę i posyła mnie do innego gabinetu, aby dokończyc formalności. W tym innym gabinecie popłoch: ta polisa jest nieważna! (w domyśle: ale nieomylna gławwracz ją podpisała - co robić?!). Pokazuję wydruk. Głębokie ufff... Dziecko pomyślnie zarejestrowane w przychodni.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz