29 paź 2010

Siniak Putina: przyczyny :)

Premier (i znowu omal nie napisałam "nasz") Rosji Władimir Putin był wczoraj z wizytą na Ukrainie. I nie byłoby w ogóle tyle szumu na ten temat, gdyby nie siniak pod jego okiem, wyraźnie zły humor i skrócenie wizyty o obiad z biznesmenami i konferencję prasową.
Spekulacje nie mają końca, uciecha w narodzie również.

A oto, jak wygląda putinowski siniec (1.z "Gaziety po-kijowski" i 2. z rosyjskiego bloga):




Ten siniak przyćmił nawet gołe piersi ukraińskich aktywistek, które powitały premiera hasłami "Ukraina nie Alina" i "Nas nie przelecisz". W końcu gołych piersi jest wszędzie pełno, a siniak pod okiem premiera to rzecz unikalna, i kto wie, może mieć daleko idące polityczne i gospodarcze następstwa.

Według "Gaziety po-kijowski" przyczyn może być kilka. Oto niektóre wersje:
1. Nieudana operacja plastyczna (wersja wątpliwa, musiałby zniknąć z życia publicznego na około 2 tygodnie)
2. Putin cierpi na chorobę krwi i musi od czasu do czasu poddawać się procedurom oczyszczającym (wersja równie wątpliwa - siniaków byłoby więcej i w różnych miejscach)
3.Premier niefortunnie wystrzelił z broni palnej i odrzut broni spowodował siniaka (wersja interesująca)
4.Putin otrzymał cios podczas treningu judo (ta wersja mogłaby być, moim zdaniem, wersją oficjalną - ale oficjalnej w ogóle nie ma)
5.Putinowi ktoś po prostu dał "w pysk" (wersja najbardziej rozpowszechniona).
I tu znów pojawia się kilka wariantów. Jeden z nich nie wyklucza udziału żony premiera w zajściu, przypominając plotki o romansie Putina z piękną Kabajewą. Inny wariant - "ludowy" - głosi, że premier nastąpił na grabie, a jeszcze inny - "polityczny" - że nastąpił niedźwiedziowi na odcisk... (Miedwied' to po rosyjsku niedźwiedź, a zatem pod "niedźwiedziem" kryje się nie kto inny jak mój ulubieniec Dmitrij Anatoliewicz).

W całej sprawie żenujące jest to, że rzecznik prasowy premiera, Dmitrij Pieskow, z całą mocą zaprzecza temu, co oczywiste i próbuje wmówić, że winne jest oświetlenie. Oraz tłumaczy, że w ostatnim czasie premier rzeczywiście jest przemęczony, bo tak intensywnie pracuje (dla dobra narodu, oczywiście). A przecież taki siniec mógłby stać się atutem i jeszcze bardziej zbliżyć "cara" do narodu...

1 komentarz: