15 paź 2010

Pada śnieg...

Poprzedni post był z jesienią w tytule, a tymczasem za oknem już białe płatki lecą z nieba. Chwilami spokojnie, a chwilami w szaleńczym wirze. I to nie pierwszy śnieg w tym roku w Moskwie... To chyba nastaje zima.
Raczej mnie to nie cieszy. Wciąż mam w pamięci minioną zimę, przenikliwy mróz, szaro-bure ciuchy... Aaaaa! Obiecywałam sobie to już w zeszłym roku i nie dotrzymałam słowa. Ale w tym muszę! Muszę kupić sobie kilka zestawów wierzchniej odzieży zimowej, bo przecież zima trwa tu pół roku...

Macie może jakieś pomysły na zimową chandrę? Jutro wytapetuję przedpokój, teraz palę kadzidełka, ale czuję, że to wszystko za mało...

2 komentarze:

  1. Co za pech! :) Ledwie to napisałam, a wyszło słońce! Hmmm... Zobaczymy na jak długo.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wydziergaj/kup sobie kolorowy szalik. I grube wełniane skarpety:) Zima ma urok, tylko się tak wlecze i wlecze, że w lutym człowieka ponosi. A tu dopiero październik:))

    OdpowiedzUsuń