24 lip 2009

24.05.2008, sobota

Wczoraj mieliśmy ostatni dzień zajęć w MosGU. Trochę smutno, ale ponieważ mam przed sobą jeszcze miesiąc pobytu w Moskwie, to nie czuję jeszcze tej atmosfery końca (którą z radością i ulgą odczuwa reszta grupy, chyba tylko poza Tobiasem). Po zajęciach pojechaliśmy do IOM, międzynarodowej organizacji ds. migracji, w której pracuje Graziella. Grazi przygotowała nam tam szereg spotkań z pracownikami i kierownikami różnych działów, którzy przygotowali prezentacje i opowiadali nam o przesiedleńcach, o programach integracyjnych, o wymaganiach wobec azylantów, o handlu ludźmi i o centrum pomocy jego ofiarom. Bardzo nam się podobało, było interesująco i profesjonalnie. Na pewno skorzystam na tej wizycie, bo udało mi się już wstępnie umówić na wywiady do mojej pracy dyplomowej i na przyjrzenie się warsztatom orientacji kulturowej dla emigrantów (serce etnologa zabiło mocniej, gdy padło to hasło). Później, w mniejszym gronie, poszliśmy do restauracji na naszą kolejną „międzynarodówkę”. Za stołem siedziało 5 osób, a każda z innego kraju: Graziella i Simon, Tobias, Dima i ja. Było głośno, wesoło i bardzo zrozumiale. Może właśnie dzięki temu, że każdy z nas był z innej części Europy i zbyt wiele było różnic, byśmy mogli się na nich koncentrować. A może to nasze ponadnarodowe cechy charakteru wzięły górę i rozumieliśmy się tak dobrze, bo jesteśmy zwyczajnie i po ludzku do siebie podobni i mamy podobne spojrzenie na życie. Ja sama od kilku dni żyję w silnych oparach kulturowego szoku po kolejnym zderzeniu z moją niemiecką (nie do końca niemiecką, ale niech już tak zostanie) grupą i jedyną osobą spośród moich Niemców, z którą mogę bezboleśnie komunikować jest właśnie Tobias: Niemiec z Freiburga, dziwne połączenie niemieckiej skrupulatności i słowiańskiej otwartości. Nasza grupa jest w rozsypce, bo semestr w Moskwie dobiegł końca. Caro i Susi wyprowadziły się do wynajętego mieszkania, obie dostały pracę w Rosji i nie będą już z nami dalej studiować. Andżelika wróciła do Berlina, Fredka wyjeżdża jutro, a Tobias w czwartek. Tiina na początku czerwca jedzie do Helsinek, Natalia odlatuje do domu w połowie czerwca, a ja zostaję na placu boju do końca czerwca: będę prowadzić badania, siedzieć w bibliotekach, chodzić na hipo i w przerwach po prostu leniuchować! Wspaniały plan!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz