24 lis 2010

"Moskwa, miasto bezprawia"

Jestem w szoku. Często zresztą bywam w tym stanie, ale jeśli będzie się pojawiać więcej takich tekstów, to zapiszę się do klubu Denisa. Mam nadzieję, że on nie czytał jeszcze tego tekstu z polskiego Newsweeka, bo chyba krew by go zalała. Gdyby ktoś takie brednie pisał o Warszawie, to nie wiedziałabym, czy mam się śmiać czy płakać. W każdym razie po przeczytaniu tego artykułu uznałam, że mieszkając w Rosji od trzech lat mogę uważać się za bohaterkę: nie dałam się zagryźć bezdomnym psom w okolicach metra, nie stratował mnie koń na Twerskiej o czwartej nad ranem, nie zgnietli ludzie w metrze, nie zabito mnie, nie okradziono, nie ostrzelano... Przeżyłam w Moskwie... 
Autor tych bredni, pan Michał Kacewicz, zapewne porozmawiał o Moskwie z jednym tylko człowiekiem, Amerykaninem, któremu akurat się to miasto nie spodobało. Spotkał on o czwartej nad ranem na Twerskiej konia, na którym gnała (jego zdaniem) 10-latka będąca ekstrawagancką córką rosyjskiego milionera. Nasuwa się pytanie, w jakim stanie był nad ranem bohater artykułu, Jack Randall. Ja też kilka razy spotkałam tego konia i tę dziewczynę. Oboje byli spokojni i sympatyczni, dziewczyna miała dwa razy więcej lat niż dał jej pan Randall i zbierała u przechodniów pieniądze na karmę dla konia, nie była zatem córką milionera. No, chyba że po Moskwie grasuje konny gang naciągaczek. Dalej mowa o moskiewskich korkach i to chyba jedyna prawdziwa część artykułu, choć także mocno udramatyzowana. Poza tym poruszonych zostało sto innych zagadnień z codziennego życia (metro, koszty wynajmu mieszkań, bezdomne psy, gastarbajterzy, zatrute kebaby etc.). Morał płynący z tego artykułu można sformułować tak: za żadne pieniądze świata nie warto mieszkać w Moskwie. Wydawało mi się, że pisanie o stolicy Rosji jako mieście konrastów, sąsiadujących ze sobą luksusu i biedy już się przeżyło. Ile razy można w kółko o tym samym? Okazuje się, że w nieskończoność. Zawsze znajdzie się ktoś, kto zechce to wydrukować (polski Newsweeku, wyżej cię oceniałam!) i ktoś, kto w to uwierzy. 

3 komentarze:

  1. Cóż robić, też się dziwię, jak przeżyłaś tu tyle czasu bez większych i mniejszych obrażeń:-)
    W każdy piątek koło godziny 16-ej defiluje na koniu jakaś młoda lady. Odbywa się to wzdłuż prospektu akademika Sacharowa, w kierunku od Kałanczowskiej do Sadowwogo Kolca (Sadowoj Spaskiej), dziewczę ma lekko powyżej 20 lat, co cieszy - nie jest to jednak lady Godiva, co martwi. Jakoś nigdy nie miałem obaw, że zostanę stratowany. Ja w ogóle jakos sie trzymam, może dlatego że omijam kebaby i zatrute szoarmy:-)

    W ogóle jestem w Moskwie od końca stycznia, wczoraj miałem spotkanie z polskimi członkami rady nadzorczej mojej firmy, własnie przylecieli na chwile, na obrady. Byli pełni podziwu, że przez cały ten czas nie byłem w Warszawie, a tu metra wybuchały i torfowiska płonęły:-)Czułem sie co najmniej jak Bohater Związku Radzieckiego..
    Nie chciałem im psuć nastroju i przypominac, że sami zatwierdzili taki regulamin pracy, w myśl którego prawo do urlopu zaczyna przysługiwac dopiero po 6 pełnych przepracowanych miesiącach, a plan urlopu sporządza się do końca września roku poprzedniego. Z czego wnioskowac należy że ja do końca lipca urlopu wziąc nie mogłem - bo nie, a poźniej do końca września - też nie mogłem bo inni mieli juz zaplanowane w tym czasie.
    Swoja droga Newsweek Newsweekiem, ale dobrze się stało, że w kwietniu zainstalowałem sobie klimatyzację:-)
    A Newsweeka, nie czytaj, moze byc "wriedno dla zdorowja", jeszcze chwilę - dla bezpieczeństwa - lepiej się wstrzymać też ze Wprostem . Zalecam Politykę:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale na koniach to zadne biznes panienki :) To zarabiaja. Prosza kopiejke "dla zarcia konia".

    A ja nic strasznego w wiekszosci jedzenia w "palatkach" nie widze. Choc sam tez czesc unikam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Newsweeka, pewnie by chciał żeby do władzy wrócili - Bierezowski, Gusiński, Chodorkowski, wtedy Moskwa dla Newsweeka byłaby najpiękniejszym miastem świata.)

    OdpowiedzUsuń