28 lis 2011

Recytacja rosyjskich wierszy i wierszyków

Kuros poprosiła o jakąś podpowiedź recytacji, a ja z jej prośby robię - na szybko - nowy post. Najpierw wrzucam dwa filmiki z YouTube, gdzie wiersze Puszkina recytuje aktor Jewgienij Mironow, ten sam, o którym pisałam przy okazji serialu "Idiota" według Dostojewskiego:


Wiadomo, klasyk poezji z jednej strony, i klasa aktorska z drugiej. Nic więcej na ten temat pisać nie trzeba.

A teraz inna klasyka - "Tarakaniszcze" Kornieja Czukowskiego. Nie wiem, czy ten wierszyk dla dzieci został przetłumaczony na polski. Jakieś inne utwory Czukowskiego z pewnością tak. Klasyk literatury dziecięcej, literaturoznawca, tłumacz.
"Tarakaniszcze" ("Karaluszysko") wielu uważa za satyrę na Stalina-wąsacza. Sam Czukowski odżegnywał się od podobnych przypuszczeń. Tak czy owak - wiersz jest doskonały, a w animacji, którą wklejam poniżej nie ma sobie równych.

26 lis 2011

Dom Morozowa

Kiedy Arsenij Morozow, kuzyn słynnego Sawy Morozowa zamówił u architekta Wiktora Mazyrina wybudowanie domu w stylu mauretańskim (na ulicy Wozdwiżenka, naprzeciw dzisiejszej stacji metra Arbatskaja), to (jak głosi podanie i przewodnik po Moskwie z serii Afiszy) jego mama Warwara powiedziała: "Do tej pory tylko ja wiedziałam, żeś głupiec, a teraz cała Moskwa będzie wiedzieć". Rzeczywiście, cała Moskwa śmiała się z szaleństwa bogacza, arystokracja potępiała jego ekscentryczność.
Dziś "Osobniak Morozowa" cieszy oko i pełni funkcję Domu Przyjęć Rządu Federacji Rosyjskiej.




23 lis 2011

Dziękuję za kciuki. I jeszcze o świętościach

Egzamin poszedł mi bardzo dobrze, nadspodziewanie. Trochę pomogła życzliwość komisji dla trudu matki karmiącej, a trochę ogólnie pozytywne nastawienie do studentów. Wraz ze mną zdawało jeszcze dwóch doktorantów. Jeden - najzwyklejszy student, drugi - młody kapłan prawosławny. W riasie, z wielkim krzyżem na piersi. Dostaliśmy pytania, siedzimy, przygotowujemy się. Ja patrzę... a batiuszka ściąga! Własnym oczom nie wierzyłam. Kogo on chciał oszukać?! Przecież jego "Szef" wszystko widzi... Świętoszek spisał sobie wszystkie odpowiedzi, a potem miał jeszcze czelność komentować i dopowiadać w czasie mojego wystąpienia! Moje groźne spojrzenia przyjął najwyraźniej za aprobatę, bo gdy wychodziłam z sali posłał mi pobłażliwy, batiuszkowski uśmiech.
Reputacja Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej mocno wczoraj ucierpiała w moich oczach.

A to wszystko działo się w odległości kilkuset metrów od Świątyni Chrystusa Zbawiciela, która jest od soboty oblężona! Przywieźli tam relikwie: Pas Bogurodzicy - i masa pielgrzymów, policjantów i gapiów tamuje ruch. Zamknęli jedno wyjście z metra, ruch samochodowy i pieszy jest ograniczony. Więcej o tej prawosławnej relikwii można przeczytać na oficjalnej stronie Świątyni. 

Drewniany budynek w Dienieżnym Pereułku - uzupełnienie

Dla zainteresowanych starą drewnianą architekturą "pod kamień" w Moskwie - więcej na ten temat można poczytać tutaj. A także obejrzeć piękne zdjęcia.

21 lis 2011

Putin wygwizdany


Tak, to dobra wiadomość. Może na zbliżających się wyborach nie będzie juz tak lekko? Każda twarz może się znudzić. A już tym bardziej w drugim dziesięcioleciu sprawowania władzy...
Więcej szczegółów na ten temat u Navalnego - jego blog jest w mojej linkowni. Polecam!

Sowieckaja imperia

Oto budynek Ministerstwa Spraw Zagranicznych Rosji. Jedna z siedmiu moskiewskich "sióstr" - wysotek. Jeśli uważnie się przyjrzeć, to widać, że szpic jest z innego materiału niż reszta. W zamierzeniu architekta budynek nie miał takiego wykończenia. Kiedy budowla była już gotowa, przyjrzał jej się Stalin i powiedział, że powinna mieć szpic. Taka wypowiedź to rozkaz. W pośpiechu i ze łzami w oczach doprojektowano szpic - metalową konstrukcję, nie mającą żadnej innej funkcji niż dekoracyjna. Aby spełnić zachciankę Stalina, trzeba było przewiercić się przez sześć kondygnacji. Zburzyć i od nowa zbudować to, co było już gotowe do użytku.



A skąd ja to wiem? Z fantastycznego filmu dokumentalnego. Polecam gorąco. Seria "Sowieckaja imperia". Film arcyciekawy, dużo nieznanych szerzej faktów, wszystko podane w przystępny i interesujący sposób, animowane wstawki w stylu epoki. Jak dotąd obejrzeliśmy odcinki "Soczi", "Wysotki", "Chruszczowki", "Ostankinskaja basznia", "Kanały", "Metro" i "Narodnyj automobil". Trzeba dodać, że ta seria jest w najwyższym stopniu krytyczna wobec radzieckiej przeszłości i ukazuje cały absurd tamtych czasów (np. trzeba było "doaresztować" inżynierów, żeby jako więźniowie gułagu - bezpłatnie - projektowali kanały rzeczne, mieszkańcy Soczi w czasie wojny z głodu polowali na delfiny, a tymczasem na tamtejszej daczy Stalina pasą się kozy, biegają kury, kaczki i króliki, w projektach chruszczowek założono, ile i jakich ubrań będą mieć ich mieszkańcy, a przedpokój miał mieć taką szerokość, aby można było włożyć w nim kurtkę, projektowano także domy z plastiku, a wprowadzającym się do nich planowano dawać komplet haczyków i klej...). W tym kontekście rosyjska współczesność wydaje się racjonalna i pragmatyczna. 

20 lis 2011

Znów z Profsojuznej

Wczoraj wróciliśmy do domu, na Profsojuzną. Nie obyło się bez strat: gdzieś po drodze Dimka zgubił swoją teczkę z dokumentami. Na szczęście, większość z nich można wyrobić na nowo bez dodatkowych problemów, póki co, mamy nadzieję, że szczęśliwy znalazca (taksówkarz?) zwróci ją nam....
Mam mnóstwo fotografii i kilka tematów do poruszenia, więc posty Ze Smolenskiego Bulwaru będą się jeszcze przez jakiś czas pojawiać. Podczas pobytu w cudzym mieszkaniu, gdzie nie musiałam robić prania/prasowania/sprzątania/zakupów i w inny sposób tracić cennych minut, które składają się w godziny, zaczęłam być trochę aktywniejsza na blogu. Ale na Profsojuznej to się pewnie wkrótce skończy ;)

19 lis 2011

Drewniany budynek w Dienieżnym Pereułku

Już kiedyś zamieszczałam na tym blogu fotografie drewnianych domów z tej okolicy. To jest dom w Dienieżnym Pereułku. To fenomenalne, że takie domy jeszcze się ostały. Nie dały się pożarom, nie dały się inwestorom budowlanym. Ale ząb czasu je poważnie nadgryzł.








17 lis 2011

Moskiewskie godziny szczytu - "czas pik"

Zatłoczone Sadowoje Kolco. Godzina 18.45.



Czas dojazdu do pracy przeciętnego moskwicza to zwykle półtorej do dwóch godzin. Dimuha jeździ metrem, zajmuje mu to około1 godziny 20 minut. Cóż się dziwić: dwie przesiadki! Kolejka do ruchomych schodów zaczyna się już w połowie peronu. Średni czas przesiadki to 10-15 minut i nie chodzi tu o oczekiwanie na metro! Gdy odjeżdża ostatni wagon metra ze stacji, to z drugiej strony już podjeżdża pierwszy wagon kolejnego pociągu. Czas przesiadki to właśnie czas przejścia w tłoku z jednej stacji na drugą.

15 lis 2011

Spacer po Arbacie i jeszcze kilka fotografii

"Ach Arbat, moj Arbat..." - to z pewnością jedna z najsłynniejszych ulic Moskwy. Turystyczna atrakcja, urokliwa ulica wyłączona z ruchu samochodowego, pełna kawiarenek, portrecistów i spacerowiczów. Tak powinno być. Jest trochę inaczej. Mało spacerowiczów (w końcu to nie sezon), dużo reklam, żywych reklam (hotele na godziny i lombardy) i wszelkiej tandety. Portrecistów widziałam dwoje, handlarzy obrazami trochę więcej, cztery stragany z książkami. Kawiarnie schowane do środka, jakby wessane z tej powierzchni, którą powinny zajmować! Ja rozumiem, że zimno, że mróz, że będzie jeszcze większy, ale można przecież zrobić ocieplane ogródki, na krzesła rzucić koce i podawać grzane wino! Gdy patrzyłam wczoraj na Arbat w porze obiadowej, to aż mi się wierzyc nie chciało, że Moskwa ma ponad 10 milionów mieszkańców!



A to słynna "Ściana Coja". Wiktor Coj, rosyjski Koreańczyk, lider kultowej grupy rokowej "Kino". Po jego śmierci w 1990 roku pojawili się tu jego osieroceni wielbiciele, a wraz z nimi graffiti.   





Architektoniczny bezład, zaśmiecony pejzaż starej Moskwy: 


Trochę podglądactwa ;) Turyści fotografują się na moście. W oddali widać pomnik Piotra I i gmach Nowej Galerii Tretiakowskiej: 



A to Świątynia Chrystusa Zbawiciela. I Sofka we śnie:



A to budynek Instytutu Filozofii RAN na ulicy Wołchonka. Tu studiuję:

14 lis 2011

W okolicach Arbatu

Tym razem nadaję nie z Profsojuznej, ale ze Smolenskiego Bulwaru. Ponieważ nasz znajomy, Ben, wyjechał tańczyć tango w Argentynie, to my podlewamy kwiatki w jego mieszkaniu. Umówiliśmy się, że pomieszkamy sobie trochę u niego, żebym mogła zmienić otoczenie i pozwiedzać nowe kąty. Wprawdzie nie mogę narzekać, bo listopadowy długi weekend ("antypolskie" święto 4 listopada) spędziliśmy w Soczi (wkrótce o tym napiszę!), ale Profsojuznaja z przyległościami już mnie znudziła. Znam tam każde podwórko, każdy zaułek, każdy plac zabaw. Pora na nowe wrażenia!
Pierwszy spacer trwał prawie trzy godziny i kompletnie wykończył Sofkę. W Moskwie temperatura oscyluje wokół zera z przechyłem na minus, słońca nie ma ani trochę, zielona jest tylko moja nowa czapka i ogólnie dominuje depresyjna kolorystyka późnej jesieni. Dlatego trochę mnie krajobraz ucieszył, (bo dawno nie widziane miejsca, bo zabytkowo, bo turystycznie), ale i trochę rozczarował, (bo smutno, szaro i ponuro).
Pierwsza trasa była taka: Smolenskij Bulwar-Arbat-Gogolewskij Bulwar-Wołchonka-Preczistenka-Smolenskij Bulwar. Na Wołchonce mieści się Instytut Filozofii RAN, w którym studiuję, więc skoro byłam tak blisko, to wpadłam tam na momencik. Rozbieranie i ubieranie roczniaka to był najtrudniejszy moment tej progułki.
Relacja ze spaceru wkrótce nastąpi - wraz z fotografiami.

11 lis 2011

1 urodziny Sofki

Wczoraj Sofka skończyła rok! Był tort z jedną świeczką, napis С днем рождения! zawieszony na ścianie, prezenty i wróżba :) Spośród książki, atlasu świata, kieliszka, gipsu artystycznego i portfela Sofka zdecydowanym ruchem wychwyciła gips i nie oddawała przez kolejne pół godziny. Zatem mamy w domu małą artystkę. Alternatywą dla wybranego przez nas zawodu dla Sofki - fizyk jądrowy - od początku był balet, chyba mieliśmy jakieś przeczucie ;)
Pogoda nie dopisała (po listopadzie można się było tego spodziewać), więc zamiast spaceru po Parku Woroncowskim zrobiliśmy szybki bieg po okolicznych placach zabaw, sesję fotograficzną i do domu! Ale dla Sofki i tak dzień był pełen wrażeń, a wieczorem dostała prezenty: domek, w którym od razu się schowała, drewniane klocki i Пластилиновую Книгу.
A ode mnie i Dimuhy Sofulka dostała "kapsułę czasu" - pomysł, który ściągnęłam z internetu: pudełko z pamiątkami związanymi z jej narodzinami, z pierwszym rokiem życia. I listy, które napisalliśmy do dorosłej Sofki. Kiedy skończy 18 lat i otworzy "kapsułę" to będzie miała najprawdziwszą podróż w czasie!
Trudno jest zorganizować 1 urodziny dziecka. Nie wiadomo dla kogo one są tak naprawdę: dla dziecka, rodziców czy rodziny. Staraliśmy się pogodzić potrzeby wszystkich (niestety, moi rodzice byli obecni duchem, ale nie ciałem) i mam wrażenie, że się nam udało. Podwójnie trudno jest z jesienno-zimowymi dziećmi, bo odpadają szaleństwa na świeżym powietrzu. Towarzystwo innych dzieci to też dla roczniaka żadna radość. Ale Sofka miała uciechę, bo była w tym dniu najważniejsza. I o to chodziło!