18 lip 2011

Mól książkowy

Rośnie nam mól książkowy, albo - jak kto woli - книжный червь:


Sofka ma na razie kolekcję pięciu książeczek dla naj-naj-najmłodszych i lubi je przeglądać. Książki są atrakcyjne, mają dziurki, przez które można zaglądać na kolejną stronę, okienka do otwierania, wydają odgłosy, no i mają ciekawe obrazki. Z jedną można się kąpać, a do innej przytulać. 


Szczególnie warta polecenia wydaje mi się seria "Кто это там" wydawnictwa Лабиринт:


A Dimka kupił kolejne dwadzieścia tomów z serii detektywistycznej "Лекарство от скуки". I połyka je. A ja... hmm... czytam "Bioetykę i dziennikarstwo", "Koniec człowieka", "Bio-władzę w epoce biotechnologii" i choć w nich też ludzie umierają, to nikt nie rozwiązuje żadnych zagadek.

11 lip 2011

Poniedziałek

Spaceruję z Sofką w okolicach Leninskiego Prospektu i widzę gęsto zaparkowane na chodniku samochody, co nie wzbudziłoby mojego zdziwienia, gdyby nie były to same czarne mercedesy:


A stały sobie one przed takim oto niepozornym biurowcem:


Gazprom. I wszystko jasne.

Tymczasem, wielce z siebie dumna, już drugi dzień robię konfitury z wiśni. Znajoma pisze do mnie: robię konfitury! Ja: O, to tak jak ja! A z czego? Bo ja z wiśni. Ona: z czereśni z koniakiem i czekoladą, z ostrych papryczek, z ananasa z rozmarynem, z pomidorów i cytryny i z cebuli na winie.
Są ludzie, którzy jednym zdaniem potrafią zepsuć komuś humor na cały dzień.

6 lip 2011

Tugeza i ... świat jest piękny

Po dwóch i pół miesiąca wróciłam z Polski do Rosji. Znów wiele mnie zadziwia, na plus i na minus. Wokół domu wyasfaltowali dawno wydeptane ścieżki. Truskawki są strasznie drogie. Znów biegam po urzędach. Urządzam mieszkanie i mam parę nowych pomysłów na życie. No i pieluchy, pieluchy, pieluchy... Ale o tym wszystkim kiedy indziej.
Przypadkiem trafiłam na ciekawy blog. Blog ludzi dobrej woli, można powiedzieć. Czyli kogo? "Ludzie często z niepokojem pytają nas: kim jesteście? Wtedy trochę sie peszymy, czerwienimy się i nie wiemy co im odpowiedzieć w dwóch słowach. Nie jesteśmy żadną sektą, nie jesteśmy partią polityczną, nie jesteśmy fundacją charytatywną, co tam - my się ledwie znamy" - piszą o sobie na blogu http://together.ru/. Fajnie, że są tacy ludzie, że umieją się skrzyknąć, zorganizować coś pożytecznego i jeszcze pociągnąć za sobą innych. Kiedy cały świat wydaje się "be", to można wejść na taki blog i od razu nabrać przekonania, że nie jest jednak tak źle.

Oj, jakoś tak wyszło, jakbym właśnie myslała, że świat jest okrutny i zły. Nie, na szczęście mam jeszcze spory zapas optymizmu. A ten link zachowam sobie na później, na jesienne słoty.